Już drugi raz w jednym tygodniu Energetyczne podjęły we własnej hali beniaminka z Tczewa. W pierwszej połowie spotkania zgromadzeni w hali przy Śniadeckich kibice przeżywali swoiste deja vu.
W protokole przedmeczowym znalazło się miejsce dla jedenastu Akademiczek. Oznaczało to tyle, że wpisana została Joanna Chmiel, która cztery dni temu także brana była pod uwagę przy wystawianiu składu, ale nie zagrała ani minuty (z powodu urazu). Po przeciwnej stronie parkietu sytuacja na ławce rezerwowych wyglądała bardziej „bogato”.
Co ciekawe, gospodynie ponownie zagrały pierwsze minuty jakby trochę niemrawo. Znacznie szybciej w mecz weszły tczewianki. Wynik otworzyła Karolina Olszowa. Po chwili było już 0:2. Koszalińscy kibice, którzy najliczniej w całej Superlidze uczęszczają na mecze piłki ręcznej kobiet, na pierwszą bramkę swoich ulubienic zmuszeni byli czekać aż sześć minut. Drugi swój rzut karny, tym razem skutecznie, wykończyła Karolina Kalska. Kolejna akcja przyniosła już remis i można było sądzić, że pierwsze złe emocje miejscowe opanowały.
Późniejszy fragment zawodów w wykonaniu Energi AZS jednak nie przekonywał. Jedną-dwie bramki na prowadzeniu były przyjezdne. Dobrze prezentowała się m.in. obrotowa Marta Tomczyk. To właśnie za jej sprawą Sambor mógł kilkakrotnie cieszyć się z niewielkiej, ale jednak przewagi. Sytuacja wyraźnie zmieniła się dopiero po upływie kwadransa. Aleksandra Kobyłeckawyprowadziła AZS na dwie bramki zapasu (8:6), ale i tym razem nie trwało to zbyt długo. Tego samego dokonała w 21. minucie Sara Garovic. Wówczas o czas poprosił Bartłomiej Pepliński. Dał on zamierzony cel i na kilkanaście sekund przed końcową syreną tablica świetlna wskazała rezultat 14:14. Ostatnie słowo należało do podopiecznych EdwardaJankowskiego. Osiągnięta przewaga nie mogła jednak cieszyć faworyzowanej siódemki z Koszalina.
Po zmianie stron koszalinianki starały się szybko rozstrzygnąć zawody, by nie musieć drżeć o losy rywalizacji pod ich koniec. Rozpoczęła Sylwia Matuszczyk, a kontynuowały kolejno: Dorota Błaszczyk i Joanna Załoga. W 39. minucie można było śmiało powiedzieć, że plan wypalił. Wspomniana przed chwilą obrotowa Akademiczek zdobyła dla swojego zespołu dwudziestą bramkę uzyskując tym samym bezpieczną zaliczkę (20:15). Bardzo źle wyglądały w tym czasie Samborzanki. Przez pierwsze 10 minut do swojego dorobku dołożyły raptem dwa „oczka”. To drugie było autorstwem Katarzyny Pasternak.
Od tamtego momentu miejscowe właściwie kontrolowały to, co się działo na parkiecie. Czas płynął przy grze obu siódemek gol za gol, co było zdecydowanie na rękę AZS-u. Na dziewięć minut przed końcem pewien niepokój objawił się jeszcze na twarzy Jankowskiego (24:20). Poprosił on o przerwę chcąc przekazać swojej drużynie kilka drobnych uwag. Zawodniczki zaś, jak się potem okazało, wcieliły je w życie i już na spokojnie dograły ostatnie minuty inkasując pewne dwa punkty. Seria dwóch przegranych Energi z rzędu przeszła zatem do historii. Sambor na zwycięstwo czeka już blisko dwa miesiące /źródło: sportowefakty.pl/
Energa AZS Koszalin – Aussie Sambor Tczew: 30:23 (15:14)
Energa AZS: Kowalczyk, Prudzienica – Kalska 7, Garović 6, Matuszczyk 6, Kobyłecka 4, Załoga 3, Muchocka 2, Błaszczyk 2, Manoila
Kary: 10 min. (Muchocka 2x2min, Kobyłecka, Błaszczyk, Manoila)
Aussie Sambor: Wiercioch, Kordunowska-Lupa – Pasternak 5, Belter 4, Olszowa 4, Tomczyk 4, Strzałkowska 2, Skonieczna 2, Bilenia 1, Krajewska 1
Kary: 18 min(Skonieczna 2x2min, Pasternak, Strzałkowska, Nowicka, Olszowa, Bilenia, Tomczyk, Krajewska).
Sędziowie: M.Wołowicz (Ostrów Wlkp.), A.Gratunik (Zielona Góra).
Widzów: 1200.