Kontynuujemy cykl rozmów z naszymi zawodniczkami. Niedawno spotkaliśmy się z Iuliią Andriichuk. Dziś postanowiliśmy zadać kilka pytań jej rodaczce, Lesi Smolinh. Dowiemy się między innymi co zaskoczyło ją w Polsce i jak radzi sobie podczas rozłąki z rodziną. Zapraszamy do lektury
- Grasz w Koszalinie dopiero od tego sezonu. Zdążyłaś się już zżyć z zespołem? Z którymi dziewczynami dogadujesz się najlepiej?
L.S.: Dobrze dogaduję się ze wszystkimi dziewczynami bez żadnych prob lemów, ale większość czasu spędzam z Aleksandrą Sach, Dominiką Han, Anną Mączką, Gabrielą Haric i Ukrainkami.
- Wiadomo, że podpisanie kontraktu z danym klubem najczęściej oznacza dla zawodniczki konieczność przeprowadzki do innego miasta, a nawet kraju. Tak było też z Tobą. Jak zareagowali Twoi bliscy, gdy oznajmiłaś im, że od jesieni 2019 będziesz grać i mieszkać w Polsce, w dodatku zaraz po tym jak wyszłaś za mąż i wstąpiłaś na nową drogę życia?
L.S.: Od początku planowaliśmy, że będziemy w Koszalinie razem z mężem. Niestety, nie udało mu się znaleźć tutaj zatrudnienia, więc musimy przez chwilę żyć osobno. Spotykamy się tylko w reprezentacji narodowej lub gdy odwiedza mnie w wolnym czasie.
- Kultury polska i ukraińska są do siebie zbliżone, ale czy po przyjeździe do naszego kraju zauważyłaś jakieś zabawne, bądź zaskakujące różnice? Próbowałaś już którychś z naszych tradycyjnych potraw? Jak się odnajdujesz w Polsce?
L.S.: Od razu zauważyłam, że kultury są rzeczywiście podobne, tak samo jak język i kuchnia, jednak kuchnię ukraińską lubię bardziej niż polską. Bardziej interesujące doświadczenia miałam z językiem. Na przykład „dywan” w Polsce kładzie się na podłodze, a na Ukrainie jest to polska „sofa”. Jest wiele takich przykładów.
- A jak Ci się podoba Koszalin? Masz już może jakieś ulubione miejsca w naszym mieście, do których często zaglądasz?
L.S.: Nadal nie mogę się przyzwyczaić do pogody. Jest tu kapryśna. W wolnym czasie lubię chodzić na kawę do Arabiki. Jest tam pysznie. Uwielbiam też spacerować w Mielnie nad morzem. Dziewczyny pokazały mi, gdzie zjeść pyszne ryby. Poza tym bardzo lubię lokalnych kibiców. Ich wsparcie jest bardzo pomocne w meczach.
- Jak lubisz spędzać czas wolny?
L.S.: Teraz mam dużo wolnego czasu, bo poza piłką ręczną nic poważniejszego w Koszalinie nie robię. Czytam książki, oglądam filmy i uwielbiam gotować. Staram się czytać więcej po polsku, żeby poprawić swój język.