Niewiele brakowało, by po rywalizacji z Urbisem Gniezno, w oczach koszalinianek pojawiły się łzy szczęścia. Zamiast nich, były  łzy smutku i trzeba było przełknąć gorycz porażki. Ta boli szczególnie, bo nie było mowy nawet o rzutach karnych i podziale punktów. Gnieźnianki "odpaliły" w końcówce, miały więcej szczęścia, ze stuprocentowym powodzeniem zrealizowały plan na ostatnie akcje i to one opuściły koszalińską halę widowiskowo-sportową z pełną pulą. Młyny Stoisław muszą uniknąć takiego scenariusza w najbliższym spotkaniu, jeśli poważnie myślą o zajęciu jak najwyższego miejsca na koniec sezonu. Zagrają z Ruchem Chorzów, który wraca na najwyższy poziom rozgrywek po rocznej przerwie. Chociaż w ostatnich latach chorzowianki zajmowały niskie lokaty, mają bogate, wieloletnie doświadczenie na najwyższym szczeblu rozgrywek i od początku sezonu udowadniają, że tanio skóry nie sprzedadzą. W pierwszym meczu pokonały Piotrcovię, a w miniony weekend uległy wicemistrzyniom Polski KPR Ruch Chorzów tylko 27:34. W tej chwili mają na koncie trzy punkty i z matematycznego punktu widzenia to one będą faworytkami zbliżającej się rywalizacji z zespołem z Koszalina. - Musimy po prostu się sprężyć, skoncentrować i zagrać dobre spotkanie. Uważam, że mamy większy potencjał od drużyny z Chorzowa, ale musimy to udowodnić na boisku. Mecz sam się nie wygra. Ruch już pokazuje, że będzie w tym sezonie groźnym rywalem dla każdego, ale mamy przecież zawodniczki, które od lat grają w Superlidze i jeśli zagramy tak jak potrafimy to powinno być dobrze. Musimy zostawić kawał zdrowia i serducha na boisku i nie możemy zlekceważyć przeciwnika - zaznaczył Krzysztof Przybylski, trener Młynów Stoisław Koszalin.

Spotkanie zaplanowano na niedzielę, 22 września. Początek gry o godz. 18. Transmisję meczu będzie można śledzić za pośrednictwem portalu emocje.tv.